Niepoważne abecadło copywritera cz.1

copywritera

Odchodząc na chwilę od poważniejszych tematów na blogu, pomyślałem, że dobrze byłoby przedstawić słownik pojęć w copywritingu. Niestety robiąc research, odnalazłem takich słowników od groma i nie wymyśliłbym nic nowego. Dlatego stworzyłem własny słowniczek, nie do końca poważny i nie do końca niepoważny.

A – Aida

Schemat budowania tekstów sprzedażowych, wymyślony gdzieś w średniowieczu, ale do tej pory uważany za Świętego Graala marketingu. Jest to akronim od A — Attention (uwaga), I — Interest (zainteresowanie), D — Desire (pożądanie), A — Action (działanie). Teksty bezmyślnie budowane na podstawie AIDA są charakterystyczne – pełne zwrotów „musisz to mieć”, „kup teraz”, „wyjątkowa okazja”, „tego jeszcze nie widziałeś”, potrójnych wykrzykników (!!!), wersalików i kolorowych zakreśleń. Sokole oko już po chwili może się zorientować, że ktoś chce nam coś wcisnąć na „wyjątkowo okazyjnych warunkach”. W złych tekstach, AIDA jest widoczna gołym okiem; w tych dobrych jest sprytnie zakamuflowana i stanowi element większej układanki, do rozgryzienia tylko przez najtęższe umysły.

B – Brief

Gdy głupi copywriter nie wie, o czym ma pisać, zadaje zlecającemu szereg mniej lub bardziej wymyślnych pytań. W ten sposób klient sam sobie pisze tekst, a copywriter szybko przeredagowuje informacje i odsyła klientowi jego własne słowa, tylko ujęte trochę składniej, z odrobiną przymiotników i większą bądź mniejszą ilością „wody”. Co sprytniejsi autorzy przygotowują sobie gotowy dokument do podsyłania klientowi, żeby się nie męczyć i nie zadawać tych samych pytań każdemu z osobna.

C – Content is the king

Popularne hasełko, które stosuje wielu, ale niewielu się do niego stosuje. Contentem obecnie jest właściwie wszystko, co tylko nie jest śmieciowym bełkotem pijanego analfabety (te lepsze, nieco składniejsze precle, nazywane zapleczówkami, też już przez niektórych uważane są za content). Trochę mi szkoda tego króla co chodzi w łachmanach, ale widać, że się chyba wkurzył, bo tendencja do pisania jakościowych tekstów, jednak jest zauważalna i Król-Kontent ubiera się w coraz lepsze szaty.

D – Deadline

Postrach każdego pracownika kreatywnego. Nie tylko copywritera. Deadline to granica śmierci, to być albo nie być. Prawdziwa praca zaczyna się mniej więcej w ostatnich dniach lub godzinach (w zależności od wielkości projektu) przed ostatecznym terminem oddania. Oczywiście czas rozpoczęcia pracy jest odwrotnie proporcjonalny do wielkości zlecenia – im większe, tym później można się za to zabrać. Deadline działa jak najlepszy turbodopalacz i motywator: „co, ja nie dam rady?”

E – E tam, i tak nikt tego nie przeczyta

Najpopularniejsza wymówka copywritera, żeby nie przykładać się do pracy, i zleceniodawcy, żeby jak najmniej zapłacić. Co jest dość zrozumiałe, bo w 95% przypadków rzeczywiście, i tak nikt tego nie przeczyta. Trochę głupio źle wypaść przed pozostałymi 5%, no ale przecież „to przejdzie, nikt nie zauważy”.

Mam nadzieję, że spodobał Ci się ten wpis. Jeśli jesteś wśród tych 5%, którzy to przeczytali, zostaw komentarz lub daj lajka pod wpisem na Facebooku, żebym wiedział, czy warto kontynuować serię „niepoważne abecadło copywritera”.

Przeczytaj także: abecadło cz. 2, abecadło cz. 3, abecadło cz. 4.